WAŁY WYTRZYMAŁY

Wybory, wybory i po wyborach! Pozostał już tylko śmietnik plakatowy, bilbordowi i gdzieniegdzie ulotkowy. Pewnie nie warto by nawet tego wspominać, gdyby nie kilka interesujących epizodów, godnych odnotowania. Poległ niechlubnie w wyborczych szrankach senator Kazimierz Jaworski, żarliwy obrońca życia poczętego.

Widocznie elektorat dopatrzył się jakichś mankamentów w poczęciu samego senatora, a może jego gowinowskiej partii? Poważną kampanię przeprowadził poseł Mieczysław Golba, walił nawet na rynkowej estradzie w Rzeszowie w perkusyjne gary swojego zespołu. Z wdzięcznym uśmiechem nawet dostałem od niego płytę z własnymi nagraniami. Tym razem już bez udziału szansonisty Grenia. Nie pomogło, gdyż ziobryści, którym zawierzył swój polityczny los, nie zdołali osiągnąć progu i z kretesem również polegli. Wraz z prezydentem Kwaśniewskim i Palikotem padła na ołtarzu naiwności politycznej także waleczna karatecznie Marta Niewczas. Coś przebąkuje o powołaniu własnej formacji partyjnej.

Gdy niebezpiecznie wzbierały nasze rzeki, peregrynację wyborczą po ojczystej ziemi przerwał Prezes I Ogromny i w trybie alarmowym zjechał na wały przeciwpowodziowe koło Tarnobrzega, ale nie po to, aby pomóc nosić worki z piaskiem, lecz po to, by przeszkadzać fojermanom. Na wale rozłożono mapy i marszałek z zapałem pokazywał, w którym miejscu jest potrzebne prezesowskie błogosławieństwo. Myślałem, że będzie zaklinał deszcz, ale on tylko mówił, że wszystko, w tym i zagrożenie powodzią, to wina Tuska. Nie sądziłem, że premier potrafi sprowadzać takie ulewy. Prezes ponoć na wałach nakazał deszczowi padać w odwrotną stronę, lecz ten polecenie olał. Ale wały wytrzymały nie tylko ową wizytę. Wyborcy z Podkarpacia w swojej niezmierzonej mądrości zabiegi Prezesa I Ogromnego szczodrze docenili i wybrali mu aż dwóch europosłów. Chociaż osobiście oczekiwałem, że dostojny gość obieca naszym dostęp do morza, co problem powodziowy radykalnie by rozwiązało. Poczułem się szczerze rozczarowany brakiem takiej deklaracji. Może niedorzecznik prasowy Hofman zapomniał coś podpowiedzieć komu trzeba? Mieszkańcy Podkarpacia generalnie dokonali 25 maja zupełnie innych wyborów. Zamiast nieciekawego widoku komisji wyborczych, wybrali odwiedziny u cioci Zuli, grilla, pielenie działki, podszczypywanie kogo trzeba na łonie natury albo ogródek piwny. Szanowne elyty, taż to prawie czerwona kartka!

Roman Małek



Dodaj komentarz

Plain text

Projekt i realizacja: